Piknik lotniczy już za nami! 16 i
17 sierpnia były wyjątkowymi dniami w moim powiecie. Pogoda płatała nam figle,
nie odłącznym towarzyszem Pikniku stał się parasol, ale i tak jestem bardzo
zadowolona z imprezy.
Na początku muszę wspomnieć, że z
pewnością nie udałoby się zorganizować takiego wydarzenia bez życzliwości ze
strony pana Edwarda Walczaka. Dla tych, którym człowiek ten jest kompletnie nie
znany, dokonam króciutkiej prezentacji. Pan Walczak to licencjonowany pilot,
prawdziwy pasjonat latania. Ma swój samolot, którym odwiedził już nie jedno
miejsce w Polsce, a nawet i w Europie. To bardzo miła osoba, która chętnie
opowiada o swoich doświadczeniach z podróży. Na potrzeby Pikniku pan Edward
udostępnił własne lądowisko, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie brakowało
miejsca dla nikogo. ; )
Przechodząc do samego pikniku… Z
radością oglądałam pokazy modeli latających, a było na co popatrzeć. Do Klin
zjechało się wielu (w moim mniemaniu) profesjonalistów. Pasjonaci z Kępna,
Ostrowa, Ostrzeszowa, Odolanowa, Kalisza, Wrocławia i Wieruszowa prezentowali
większe i mniejsze modele. Naprawdę zazdroszczę ich wykonania. Moje nigdy tak
nie wyglądają, choć może za kilka lat to ja będę pokazywać swoje prace w
Klinach. W końcu praktyka czyni mistrza.
Największą niespodzianką okazało
się dla mnie spotkanie z Robertem Fabjańskim (mistrz Polski w makietach
latających), który ku mojemu zdziwieniu pochodzi z Ostrowa. Oczarował mnie
opowieścią o swoim pierwszym modelu. Albatros z I wojny światowej, stworzony
wyłącznie na podstawie zdjęć i szkiców oryginału. Robi wrażenie, prawda?
Z lotu balonem nie skorzystałam.
Pogoda wciąż była niepewna, wolałam więc nie ryzykować marznięcia w górze. W
zamian z uśmiechem, stojąc pewnie na ziemi, obserwowałam przeloty samolotów
lotniczych.
Imprezę w Klinach zaliczam do
bardzo udanych. Mimo niesprzyjającej pogody weekend upłynął naprawdę fajnie.
Rozmowy z doświadczonymi modelarzami i Robertem Fabjańskim niejednokrotnie obnażyły
moje braki w dziedzinie lotnictwa i modelarstwa, ale na szczęście nie musiałam
się tego wstydzić. Wszyscy byli w stosunku do mnie niezwykle życzliwi i nie
usłyszałam żadnego nieprzyjemnego słowa. Spotkanie z ludźmi, którzy podzielają
moje hobby, dodało mi wiele energii i na nowo rozbudziło lotniczą miłość. Oby
więcej takich imprez!
Niestety w dalszym ciągu nie
zaopatrzyłam się w dobrej klasy aparat, a i fotograf ze mnie marny, więc nie
zaprezentuję tu zdjęć swojego autorstwa. Podsyłam wam zatem link, pod którym
znajdziecie fajną fotorelację z tego wydarzenia: http://www.ziemiakepinska.pl/piknik-lotniczy-klinach/